piątek, 3 maja 2013

Miesięczna pielęgnacja włosów na kwiecień 2013


W kalendarzu właśnie przeskoczył kwiecien i rozpoczyna sie maj ... co prawda troche deszczowo ale przynajmniej jest ciepło :) Na początku miesiąca jak poprzednia przychodze do Was z miesięczną aktualizacją włosów ... Na wstępie musze powiedzieć że kwiecień z niewiadomych przyczyn był dla moich włosów problemowy ... Wydaje mi się że również je przeproteinowałam co nie wyglądało dobrze i płakac mi sie chcialo ze moje włoski się tak buntują ... były szorskie,suche, jakby sklejone,poplątane,puszące i w ogóle nieładne ... końcówki jak były przesuszone i w dalszym ciągu z nimi walcze. Mimo tego, wzięłam sie ostro do roboty i postanowiłam powalczyć z nimi by znów były ładne. Tak więc cały miesiąc praktycznie przeleciał mi na nawilżaniu, głownie glutkiem ... ale o tym za chwilę. Póki co mogę odrobinę odetchnąć, bo włosy sa już w lepszym stanie, musze popracować jeszcze nad koncówkami ... mimo scięcia w tamtym miesiącu niektóre koncówki nadal się rozwajają i są poniszczone i przesuszone ... ale będe nad tym pracowac ... 
Dobra, koniec tego gadania, lepiej pokaże czego używałam w tym miesiącu do pielęgnacji włosów:



Aktualny stan włosów możecie zobaczyć na pierwszym zdjęciu ... są na nim jeszcze wilgotne i nieco pofalowane po związaniu....
Na drugim zdjęciu widzicie jakich produktów nie odmówiłam w tym miesiącu moim włosom ... może przejdziemy do konkretów:






Przed myciem:

Jesli chodzi o metodę jaką używam to jest to zdecydowanie metoda OMO ... Uwielbiam nakładac na włosy przed myciem, różne oleje lub maseczki, na kilka godzin lub na noc, to poprawia kondycje moich włosów.
W tym miesiącu królował glutek  z siemienia lnianego w niecodziennej postaci. 
Kilka godzin przed lub na noc nakładałam odrobinę oleju łopianowego z olejkiem z drzewa herbacianego, skupiając sie głownie na skalpie i końcowkach włosów, przejeżdzając po drodze  całą długość włosów. Oleju nie nakładałam tyle co zwykle ponieważ na tym jesli chodzi o mazidła przed myciem nie skończyłam. Gdy włosy miałam zwilgocone olejem , nakładałam na nie mieszanke masek z glutkiem. Do butelki po żelu do mycia twarzy przelałam dość spora część glutka, dodałam do niego kilka kropel olejku rycynowego,i do uzupełniania butelki dodałam resztke różnych masek, skupiając się głównie na tych nawilżających. Całą zawartość wstrząsnełam do uzyskania jednolitej maseczki i trzymałam w butelce z pompką i nakładałam pokaźną warstwę na minimalnie naolejowane włosy. Wierze w to że taka mieszanka odpowiednio nawilża mi włosy, zreszta tym sposobem udało mi się odratować włosy po tej katastrofie, o której pisałam we wstepie









Szampony:
W tej roli świetnie sprawdzał sie płyn do higieny intymnej facelle , który delikatnie mył moje włosy, odrobinę plątał ale na to poradziła sobie dobra odżywka. Jako szampon bardziej oczyszczający sotosowałam ten który był pod ręką , ale głownie był to szampon do włosów przetłuszczających sie Mr's Potter's.
Ja myję włosy średnio co 2-3 dni, do tego własnie stosuje facell, włosy oczyszczam gruntownie co 2-3 mycie.



                                          











Po myciu:
Po myciu, by nie przeciążac za bardzo już włosów nakładam głownie balsam aloesowy + jedwab z Mr's Potter's, by łatwiej się rozczesywały i dodatkowo nawilżyć je czym lekkim. Trzymałam włosy przez 15-30 minut, następnie spłukiwałam. Osuszałam ręcznikiem , nakładałam odrobinę odżywki Joanny Naturia miód + cytryna, która pieknie pachnie. Na mokre, wilgotne lub suche włosy .. już na sam koniec stosowałam 2 krople olejku arganowego wymieszanego na dłoni z kilkoma pompkami jedwabiu z Marion, którą wcierałam w końcówki, resztką ktora została na dłoni przecierałam całą długość włosów.
Włosy pozostawiałam do wyschnięcia, z ręka na sercu przyznaje się do do może 3-4 prób wysuszenia suszarką i 1 wyprostowania włosów na impreze ( wiem to byl błąd ;/ )

Wspomagacze:
Jesli chodzi o jakiekolwiek wspomagacze, jeszcze nie miałam okazji wypróbować wcierki Jantar ani innych,ale od mniej więcej początku miesiąca zażywam drożdze w tabletkach 2x rano i 2x wieczorem.
Dodatkowo piłam co kilka dni skrzpokrzywę. Póki co nie zanotowałam extra porostu, wiec bede stosowała je dalej.




Efekty pielęgnacji:
Włosy praktycznie przez cały miesiąc były w fatalnym stanie, czego dawno nie mogłam uświadczyć, ponieważ od roku intensywnej pielęgnacji nie spotkało mnie nic takiego. Właście od ostatniego tygodnia, włosy powoli zaczynają wraca do żywych, są o wiele wiele bardziej miękkie, nie puszą się tak drastycznie jak ostatnio i coraz bardziej wyglądają na bardziej nawilżone. Jesli chodzi o przyrost włosów to nie jest to wielkie WOW ale może dlatego że poprostu końcowki sa przesuszone, rozdwojone i nie trudno o złamania oraz czasami rozdwojone kocóweczki niektórych włosów przycinałam by nie rozdwajały sie dalej. 
Na ten miesiąc moja długość włosów wynosi 42 cm . W tamtym miesiącu było to 40,5 cm... co daje mi ok.1,5 cm przyrostu.
Tak czy siak, walka o piękne, długie włosy nadal u mnie trwa  i nie zamierzam sie poddawać :)

Pozdrawiam, Asia!





1 komentarz:

  1. ładne masz włoski ;) życzę wytrwałości, ja również zapuszczam :)

    OdpowiedzUsuń